Pani do sprzątania Tina Baker 6,8
"Jedz, śpij, sprzątaj, powtórz."
Dokładnie tak wygląda życie Marii, młodej kobiety z bolesną przeszłością, choć jej plany i ambicje były zupełnie inne. Teraz wyczerpująca, fizyczna praca z jednej strony jest próbą ucieczki przed ścigającymi ją demonami, z drugiej w pewnym sensie karą, którą nałożyła na samą siebie za to, co zrobiła. Za przekleństwo, jakim się stała.
Oczywiście praca pozwala jej też przeżyć w Londynie, do którego trafiła w rzeczach darowanych przez organizację humanitarną. Jak do tego doszło? Co spotkało tę ogoloną na zapałkę młodą kobietę z ranami na duszy i ciele?
"Sposób, w jaki ludzie traktują sprzątaczki, dużo o nich mówi." Gdyby tylko znali Marię, nie odważyliby się do niej odezwać lekceważąco, lub z pogardą…
Wraz z Marią, o której od samego początku wiemy, że nie jest zwykłą sprzątaczką, wkraczamy do domów i życia jej pracodawców. Czasem poznaje ich lepiej niż by chciała i angażuje się w ich sprawy zbyt mocno. A sprzątaczce tak łatwo jest odkryć brudy skrywane przez innych za zamkniętymi drzwiami. "Jej specjalne, dogłębne sprzątanie dotyczy teraz pozbywania się brutalnych mężów i ich ciał, a nie zwykłych kuchennych odpadków." Ale jej czyny nie przechodzą bez echa, dręcząc ją wyrzutami sumienia, strachem przed odkryciem i przywołując wspomnienia z przeszłości.
Podążając naprzemiennie dwiema liniami czasowymi zgłębiamy stopniowo zarówno historię kobiety i jej motywacje, jak też morderczą — dosłownie i w przenośni — pracę, której się podjęła. Poznajemy również dwoistość jej charakteru, czyniącą ją zdolną do pełnej miłości opieki nad Elsie, staruszką z demencją, ale i czynów, od których przechodzą ciarki.
Ta historia wciąga od pierwszych stron, podczas których Maria zakopuje pewne zwłoki w ogródku. Atmosfera mroku i napięcia towarzysząca kobiecie wpełza i pod skórę czytelnika, towarzysząc aż do budzącego uśmiech końca. Bo mimo kilku szokujących zdarzeń, powodów do uśmiechu, a nawet szalonego chichotu jest zdecydowanie więcej. Dialogi z Elsie niepowtarzalne, styl lekki, a klimat powieści dwoisty, zupełnie jak charakter głównej bohaterki. Momentami brutalny i nieprzewidywalny, a za chwilę cudownie delikatny, ciepły i pełen miłości. Ta gra kontrastów kupiła mnie zupełnie, podobnie jak mroczna i barwna zarazem historia Marii.
Za takie thrillery uwielbiam ten gatunek!